Świadectwo Tomka

W wieku kilkunastu lat, na skutek różnych okoliczności, między innymi braku relacji z ojcem oraz jego złego przykładu zacząłem wchodzić w grzech. Dodatkowo utraciłem wiarę, która nie zdążyła się jeszcze nawet wykształcić dostatecznie, a którą mama starała mi się przekazać. Zacząłem oddawać się grzechowi coraz bardziej, nie zauważając jak zaczyna mnie zniewalać. W pewnej chwili zorientowałem się, że odczuwam prawie stale obecny wewnętrzny, niezależny od woli przymus prowadzący do grzechu. Trwało to wszystko kilka lat, aż zacząłem na nowo zwracać się ku Bogu, zacząłem Go na nowo poszukiwać, zwłaszcza że moje zniewolenie zaczęło mi mocno ciążyć – odczuwałem niskie poczucie własnej wartości, często towarzyszył mi smutek, który skrzętnie skrywałem pod maską radości, zaczęły mi się psuć relacje i sprawy, na których mi zależało. Miałem mocne wrażenie że to wszystko działo się właśnie z powodu zniewolenia. Nie miałem też w tamtym czasie mocnego przekonania, że Bóg chce mi w tym wszystkim pomóc i starałem się własnymi siłami wydostać z grzechu. Niestety, było to już niemożliwe, ale ta świadomość dotarła do mnie dopiero po następnych kilku latach bezowocnych wysiłków. Pewnego dnia zetknąłem się ze świadectwem byłego narkomana, który był wiele lat uzależniony od najcięższego narkotyku – heroiny. Z niedowierzaniem słuchałem opowieści o tym jak Jezus poprzez modlitwę wstawienniczą kilku osób w jednej chwili uwolnił go od uzależnienia. Po wysłuchaniu tej historii wyraźnie uświadomiłem sobie, że jeśli Jezus może w jednej chwili całkowicie uwolnić i uzdrowić wyniszczonego narkotykami człowieka i przywrócić go do życia – to mnie również może uwolnić. Dopiero wtedy naprawdę uwierzyłem, że nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Mając w pamięci fragment Listu Św Pawła do Rzymian, w którym mówi on, że kto uzna Jezusa swoim Panem i Zbawicielem ten doświadczy usprawiedliwienia oraz życia w pełni, z całą mocą i determinacją na jaką było mnie stać zaprosiłem Go do każdej sfery mojego życia, aby był moim Panem i Zbawicielem. Kilka miesięcy później Jezus wspaniale odpowiedział na moje zaproszenie. Pojechałem na rekolekcje na Górze Św. Anny, gdzie grupa osób posługiwała modlitwą wstawienniczą i tam zdecydowałem się skorzystać z tej możliwości – nie widziałem bowiem innego wyjścia ponieważ czułem się już bardzo utrapiony. Podczas tej modlitwy stanąłem w pełnej prawdzie przed sobą i Bogiem, który poprowadził mnie do przebaczenia mojemu ojcu krzywd których doznałem od niego jako dziecko i wtedy doświadczyłem żywej obecności Boga i Jego Mocy – w imię Jezusa Chrystusa zniewolenie zostało zabrane – w tym momencie. To było wspaniałe doświadczenie Miłości.
Doświadczam różnych pokus – jak każdy człowiek – ale zmieniło się to, że w Jezusie Chrystusie mogę z nimi walczyć jako wolny człowiek. Nie jestem już niewolnikiem, nie odczuwam wewnętrznego przymusu, wewnętrznego rozkazu wydawanego przez wirus zniewolenia. Dostałem nowe życie, nową świadomość dziecka bożego, świadomość bycia kochanym bezwarunkowo – tym który mnie kocha jest nasz Ojciec.
Teraz wiem, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych!
Tomasz.